Po raz 12. na Polach Grunwaldu członkowie bractw rycerskich z Polski, Niemiec, Litwy, Rosji i Francji stanęły w szranki odtwarzając słynne, średniowieczne starcie polsko-litewsko-krzyżackie. Z okazji 600-lecia w walkach udział wzięło 2,2 tys. inscenizatorów, a ich zmagania obserwowało ok. 200 tys. ludzi. Biało-czerwoną wstęgę nad Polami Grunwaldu rozpyliły samoloty.
Rycerze spod Grunwaldu mogą mieć coś wspólnego z Rycerzami Jedi, a Krzyżacy z Zakonem Lordów Ciemnej Strony Mocy – Sith? Być może, bo na 600-leciu Bitwy pod Grunwaldem, podczas jednej z potyczek polsko-litewsko-krzyżackich na sobotniej inscenizacji z głośników popłynął motyw z Gwiezdnych Wojen - Ataku Klonów. Zresztą na Polach Grunwaldzkich można było zobaczyć, i zrobić sobie zdjęcie ze szturmowcami Imperium, w charakterystycznych białych uniformach.
Za to trudno było na Jarmarku Rycerskim spotkać rycerza. Fakt. Była niesamowita spiekota, a słupek rtęci prawdopodobnie doszedł do 40 st. Celsjusza, więc kto mógł, szukał na terenie inscenizacji zacienionego miejsca.
Rycerze na polu bitewnym zbyt wielkiego wyboru nie mieli, więc markietanki i pojki miały pełne ręce roboty. Podobnie ratownicy medyczni, którzy interweniowali przy odwodnieniach, omdleniach i udarach słonecznych setki razy.
W końcu pod Grunwald zjechał, według szacunków, ponad 200 tysięczny tłum. Tuż przed rekonstrukcją bitwy medycy zabierali również wyczerpanych upałem i dźwiganiem 20-30 kilogramowych zbroi rycerzy. Jednak mimo obustronnych uszczupleń osobowych koalicja polsko-litewska pokonała rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli Krzyżaków. W rekonstrukcji z okazji 600-lecia tej jednej z największych bitew Średniowiecza udział wzięło 2200 członków bractw rycerskich z Europy Środkowo-Wschodniej. Znowu na polach Grunwaldu było kosmopolitycznie - usłyszeć można było oryginalny litewski, łotewski, niemiecki, a nawet ukraiński.
O ile sama bitwa była udanym pokazem umiejętności szermierczych rycerzy, sprawności toporników i celności łuczników oraz strzelców obsługujących hakownice, a także manewrów jazdy konnej i strategii wojennej Jagiełły oraz von Jungingena - chociaż większość uczestników powtarzała, że to piątkowa próba generalna była dla prawdziwych facetów - tak Jarmark Rycerski stał się targowiskiem kiczu. Hitem tegorocznej inscenizacji były... kolorowe peruki.
Można było również skompletować świecący zestaw "biżuterii" - bransoletki, łańcuszki, kolczyki, opaski na włosy idealny raczej na wieczorną dyskotekę. Była karuzela, samochodziki elektryczne i mini kolejka górska. Honor Średniowiecza ratowali wytwórcy skórzanych butów i pasów, sprzedawcy stylizowanej odzieży z epoki, twórcy drewnianych naczyń i sztućców oraz piekarze i miodosytnicy – na 600-lecie bitwy powstał np. specjalny dwójniak. Zabrakło pątników, przygodnych kaznodziei, żebraków, obnośnych handlarzy z epoki i ówczesnych rzemieślników – kowali, pancerników, płatnerzy, czy też tkaczy lub szewców, czyli tych smaczków, które nadawały dorocznej inscenizacji realizmu.
Słów kilka o organizacji. Jak za zaplanowanie dojazdów i parkingów podczas Pól Grunwaldzkich trzeba organizatorów pochwalić – nawet korki szybko się rozładowywały, tak za organizację informacji, a właściwie jej całkowity brak na Polach Grunwaldu należy się nagana. Tablica z planem pola była kilkadziesiąt metrów w głębi, a na dodatek przysłonięta(!) zapowiedzią spotkania o gospodarce z... Januszem Korwinem-Mikke. Zagadywani harcerze, strażacy, policjanci, a nawet osoby z plakietką "organizator" nie potrafiły wskazać innych miejsc poza punktami medycznymi, tłumacząc, że odpowiadają tylko za dany kawałek terenu.
Jednak najważniejsza była inscenizacja. I z niej wszyscy byli zadowoleni, sądząc po gromkich brawach na zakończenie rekonstrukcji. Mimo odgrywania tych samych scen, przez niektórych rycerzy co roku, widać było u walczących zaangażowanie i zaciętość. Wracając do wątku muzycznego - tradycyjnie głównym motywem muzycznym podczas walk była 1492 Wyprawa do raju Vangelisa i Bogarodzica. Finałową śmierć wielkiego mistrza krzyżackiego, Urlicha von Jungingena zilustrowano zaś muzyką Dead Can Dance (dosłownie z j. ang. trup może tańczyć).
Na zakończenie imprezy nad głowami zebranych na Polach Grunwaldu przeleciała eskadra samolotów, rozpylając biało-czerwoną wstęgę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz